środa, 2 lipca 2014

Echo [3]

- Zadzwonię do Severina.
- Chcesz, żebyśmy się z nim spotkali jeszcze dziś?
- A zależy ci, żebyśmy rozwiązali zagadkę możliwie szybko?
- No zależy, zależy... Ale nie uważasz, że powinniśmy najpierw sami pomyśleć nad tym, co powiedział Marinus?
- A nad czym tu myśleć? Dwie osoby, zabójstwo, możliwe, że jeden z nich to Wellinger, ale nawet mi się nie chce to wierzyć. Skończmy tę rozmowę, ja zadzwonię.
Carina była zdeterminowana. Koniecznie chciała spotkać się z Freundem teraz, zaraz. Nie miała zamiaru czekać, wiedziała, że w tym przypadku czas działa na ich niekorzyść. Wystukała na ekranie komórki numer Severina i nacisnęła zieloną słuchawkę.
Pierwszy sygnał.
Drugi.
Trzeci.
- Halo, Carina? - Vogt odetchnęła z ulgą. Odebrał.
- Cześć, Severin. Dzwonię do Ciebie, bo... Bo chcemy się z Tobą spotkać, ja i Andreas - wydusiła z siebie skoczkini.
- Domyślam się, w jakiej sprawie. Bardzo Wam współczuję, coś strasznego - Freund przez chwilę milczał - Myślę, że będę w stanie Wam choć trochę pomóc. A czy już cokolwiek wiecie?
- Od Marinusa wiemy, że mamę zabiły dwie osoby. Od niej samej wiem, że to były osoby o imionach zaczynających się na A i W. Śniła mi się przez kilkanaście nocy.
- O, to myślę, że to, co wiem może Ci się przydać i znacznie przybliżyć Was do rozwiązania sprawy. Kiedy chcecie się ze mną spotkać?
- Możliwie najszybciej - odrzekła Carina.
- Dziś o dwudziestej pasuje? - zapytał Severin.
- Pasuje - ucieszyła się Vogt - A Caren nie będzie mieć nic przeciwko?
- Nie będzie, bo już nie jesteśmy razem - powiedział smutno skoczek - No nic, więcej Wam powiem, jak przyjedziecie. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia - uśmiechnęła się sama do siebie - Andreas!
Tymczasem on siedział na krześle z rękami złożonymi podobnie, jak do modlitwy. Poczucie winy gryzło go coraz bardziej. Nie mógł jednak nic powiedzieć. Dla dobra wszystkich, którzy są w to zamieszani. Usłyszawszy krzyk swojej siostry, natychmiast wstał i udał się do salonu.
- Andreas, o dwudziestej mamy być u Severina. Szykuj się - skwitowała Carina - I denerwuj się tak, braciszku. Rozwiążemy to.
Wank uśmiechnął się nikle. Ta sprawa nie może ujrzeć światła dziennego, tego się bał. Ale już tego nie powstrzyma. Z tego doskonale zdawał sobie sprawę. Już zawsze będzie musiał udawać, że nic o sprawie nie wiedział.

Wieczór był pogodny, gwiazdy migotały na niebie, jednak było dość zimno. Carina i Andreas szybko wysiedli z auta i pobiegli w stronę domu Severina. Zapukali lekko do drzwi.
- Jesteście punktualni - uśmiechnął się Freund - Zapraszam.
Wszędzie panował idealny porządek. Dbałość blondyna o to była często obiektem małych żarcików, ale każdy podziwiał to, jak wnętrze jego gniazda wygląda. Każda ozdoba była dopasowana do mebli.
Severin wskazał Wam miejsce na kanapie, uprzednio przynosząc trzy kubki z gorącą herbatą.
- Przejdźmy do sedna sprawy. Po pierwsze: to, co wiem, wskazuje, że jednym z zabójców był Wellinger. Po drugie: sądzę, że drugą osobą jest ktoś z bardzo bliska, chyba ze sztabu szkoleniowego. Po trzecie: Caren pracowała dla służb specjalnych. Gdy się wyprowadzała, nie zabrała ze sobą akt. Nie przeglądałem ich, chcę, żebyście je zobaczyli jako pierwsi.
- Czyli to było powodem twojego rozstania z Caren. A i dlaczego podejrzewasz, że to Wellinger zabił naszą mamę.
- Jego dziwne zachowanie. Na początku rozmawiał z jakimś szemranym towarzystwem i mówi, że zemści się na tych, którzy odebrali mu matkę. A wasza mama była razem z matką Andreasa na tej akcji i młody sądził, że to jej wina.
- A te podejrzenia związane ze sztabem szkoleniowym? - dociekała Carina.
- To druga część. Andreas zachowywał się najbardziej dziwnie w obecności całego sztabu szkoleniowego. Często opóźniały się treningi przez jego rozmowy z Schusterem.
- Schuster?! Ma na imię Werner... to by pasowało. To on może być tym W! A dzwoniłeś do Marinusa, powiedziałeś mu o tym wszystkim.
- Tak, zadzwoniłem, zanim przyszliście, powiedziałem mu w skrócie o co chodzi. W zasadzie to zaraz powinien tutaj być - w tym samym czasie usłyszeli dzwonek do drzwi.
- Andreas, jeśli to będą Wellinger i Schuster, to ja ich chyba zabiję - łzy napłynęły Carinie do oczu, a Wank przytulił ją do siebie. Z jego ust wydobywało się delikatne "cicho, spokojnie".
- Witajcie - krzyk Marinusa rozniósł się po salonie - Wiem o wszystkim. To bardzo poważne zeznania, które mogą wpłynąć na całe śledztwo. I te akta... Widzieliście już je?
- Nie, dopiero mieliśmy je otwierać - odrzekła Vogt, ocierając łzy.
Marinus usiadł obok niej, delikatnie objął ją, chcąc dodać jej otuchy. Wank drżącymi rękoma otworzył akta.
Po cichu czytał to, co poniekąd już wiedział.
Śmierć Sandry Wellinger, udział Katrin Vogt w akcji, afera korupcyjna w Niemieckim Związku Narciarskim, lista osób zamieszanych w śledztwa, nazwisko byłej partnerki Freunda, członków sztabu szkoleniowego.
To było dla niego za dużo. Rzucił aktami o stół i zaczął płakać. Carina bez słowa przytuliła go.
Nie wiedziała jednak, jak wiele zmieni się w ich życiu. Że Katrin to nie jedyna osoba, która zostanie jej zabrana.

Wychodziwszy z domu Marinus zatrzymał na chwilę Carinę. Czuł, że jego policzki przybierają purpurową barwę.
- Caro, chciałbym, żebyś się zrelaksowała, więc może pójdziesz ze mną na kawę? - zapytał nieśmiało Kraus.
- Chętnie, bardzo chętnie. Mam już dość tego życiowego napięcia. Może to mnie rozluźni - powiedziała Vogt.
- Nie martw się. Wszystko będzie dobrze - brunetka wtuliła się w jego tors. Słyszała jego szybsze bicie serca.
To serce w tym momencie biło tylko dla niej.
_____________________________
Odzyskałam to, czego długo nie mogłam znaleźć przez te dwa miesiące - wenę i motywację. Musiałam trochę odpocząć, odświeżyć myśli. Jesteśmy już coraz bliżej rozwiązania zagadki!
Dziękuję Arturowi Rojkowi i jego "Syrenom". Zanurzając się w dźwiękach tej piosenki, pisałam ten rozdział.
W międzyczasie siatkarskich kibiców zapraszam na nieprzygodę!
Pozdrawiam!