sobota, 1 marca 2014

od kiedy ropą [4]


"Od kiedy ropą goją się rany, od kiedy

na polany zielone wyszły barany,

motyle trotylem pachną jak nigdy,

od kiedy niebiosa na czubku nosa mamy"


Wróciła już do domu.
Konkursy dla Polaków były piękne. Swój drugi konkurs wygrał Piotrek, a Kamil odebrał pierwszą Kryształową Kulę w karierze. Drużynowo zaś chłopcy stanęli na trzecim stopniu podium.
Teraz musiała wrócić na studia i zacząć ostro pracować. Piękna pogoda, która umożliwiała wykonywanie prac w ogrodzie rozluźniała ją. Choć Maciek nadal usiłował szukać z nią kontaktu, ona nie przejmowała się tym zbytnio. W zmianie jej nastawienia w dużej mierze pomógł jej Peter. Potrafiła godzinami siedzieć przytulona w jego tors pod skocznią, gdzie było dość cicho i gdzie mogli spokojnie porozmawiać, bowiem wszyscy świętowali koniec sezonu pod hotelem. Nie deklarowali sobie nic. Po prostu cieszyli się własnym towarzystwem.
Teraz, kilka tygodni po tych wydarzeniach w otoczeniu rodziny odnajdywała spokój. Niecałkowity, bo prócz Maćka głowę zaprzątały jej problemy zdrowotne. Omdlenia były na porządku dziennym, jej upodobania kulinarne zmieniły się na dziwniejsze.
- O cholera... - złapała się za głowę, zaglądając do kalendarza.
Nie wiedziała, co ma zrobić. O jej nocy z Peterem nie wiedział nikt. Teraz okazało się, że prawdopodobnie, a raczej na pewno, jest w ciąży.
Nie chciała dziecka, nie teraz. Popsułoby jej plany na przyszłość. Dziecko dla większości par jest radością, najjaśniej świecącym promykiem. Dla niej było osobą, która może nieco zniszczyć plany. Swoje dziecko chciała powitać później, we własnym domu, z mężem, z dobrze płatną pracą.
- Ewa! - pomyślała Ada i drżącymi rękami wybrała jej numer telefonu. Po kilku sygnałach usłyszała pogodny głos zony jej brata.
- Co się stało, Ada?
- Kiedy będziesz w domu? - zapytała spokojnie dziewczyna.
- Za pół godziny, czemu pytasz?
- Musimy porozmawiać, szczerze - zaczęła płakać do słuchawki Ada.
- Może będę nawet szybciej, coś czuję, że sprawa jest bardzo poważna. Zaraz będę! - powiedziała głośno Ewa.
Usiadła na ławce i skuliła się. Co miała robić, jak nie płakać? Nie umiała znaleźć żadnego logicznego rozwiązania, prócz urodzenia dziecka i wychowania go. Nie myślała o aborcji, nie miałaby serca tego zrobić, ale potwornie się bała, że sobie nie poradzi, że zostanie sama. Nie chciała też nic mówić Peterowi - niestety nie udałoby się tego utrzymać w tajemnicy.
Nie minęło nawet dwadzieścia minut, a w drzwiach stanęła Bilan-Stoch, natychmiast podbiegając do Ady.
- Dlaczego płaczesz? 
- Ewa, ja muszę Ci coś powiedzieć - zaczęła dziewczyna - Bo ja... jestem w ciąży.
- Mój Boże... - Ewa zszokowana przytuliła siostrę męża - Ale jak, gdzie? To się stało w Planicy?
- Tak - pociągnęła nosem Ada.
- A mogę zapytać, z kim?
- Z Peterem... ale to był tylko jeden, jedyny raz - słychać było jeszcze głośniejszy płacz.
- Fakt, przecież często Cię widziałam z nim - zauważyła Ewa, wzdychając ciężko - Nie martw się i nie rób nic głupiego. Ja i Kamil Ci pomożemy. Będzie dobrze, zobaczysz. Wiem, że to nie jest odpowiedni moment dla Ciebie na dziecko, ale musisz temu stawić czoła.
- Już widzę tę radosną minę Kamila - mruknęła brunetka.
- Bardzo szczęśliwy na początku nie będzie, ale nie może być tak źle - uśmiechnęła się delikatnie Ewa.
- Mnie obgadujecie? Cześć dziewczyny - zawołał z uśmiechem temat poboczny rozmowy, który właśnie wrócił z treningu - Co się stało? Macie mi coś do powiedzenia? - zapytał niepewnie, widząc miny żony i siostry.
- Chodź na bok - powiedziała cicho Ewa, pokazując Adzie, żeby się nie denerwowała. Opowiedziała Kamilowi całą historię, a ten tylko z cichym "o cholera" ukrył twarz w dłoniach.
- Chodź do mnie, młoda - uśmiechnął się do swojej siostry, by dodać jej otuchy - Zawsze Ci pomogę z Ewą, choćbyś zrobiła najgłupszą rzecz na świecie. To też i moja wina, nie dopilnowałem Cię. Ale chciałem dobrze - przytulił ją do siebie.
- Nie jestem przecież małym dzieckiem, odpowiadam za to tylko i wyłącznie ja - odpowiedziała Ada.
- Wiesz, że musimy powiedzieć rodzicom i Peterowi? - zaczął Kamil.
- Peterowi? To konieczne?
- Chyba nie masz zamiaru tego przed nim ukryć? - zdziwił się skoczek - Mogę mu o tym powiedzieć ja.
- Powiedz mu, że nic nie musi - szepnęła.

"Czy nie czujesz, że
jakoś tak do siebie 
bliżej nam?
Jakoś tak do siebie
bliżej nam"

Ciepły wiatr i słońce sprzyjały rozmyślaniom.
Siedziała w ogrodzie z kubkiem zielonej herbaty w ręku, w domu nie było nikogo. Musiała ograniczyć picie swojej ukochanej kawy, co było jedną z małych katorg. Była już umówiona na wizytę u lekarza, o co zadbała Ewa. Wizyta ta jednak to tylko formalność. Ada nie myślała, że doświadczy macierzyństwa akurat teraz. Musiała być teraz silna.
Nie obawiała się reakcji Petera czy rodziców. Najbardziej bała się reakcji Maćka. Wiedziała, że długo tego nie ukryje, dziecko będzie rosło wraz z jej obawami. Myślała, co w razie czego mu odpowie, gdy usłyszała ciche pukanie do drzwi.
- Już idę! - wstała z huśtawki otworzyć drzwi. Nie spodziewała się, że zobaczy akurat Jego. Peter. To on stał za drzwiami.
- Cześć - zaczął nieśmiało - Możemy pogadać, prawda?
- Wejdź - uśmiechnęła się lekko i zaprowadziła go do ogrodu, wskazując mu miejsce, w którym może usiąść.
- Długo miałaś zamiar ukrywać ciążę? - zapytał z żalem Prevc.
- Peter, to nie tak. Masz karierę na głowie, cele do osiągnięcia. Dziecko by Ci tylko w tym przeszkodziło. Najważniejszy jest teraz Twój rozwój - Ada spuściła głowę.
- Nie Ada, to wy teraz jesteście najważniejsi. Ty i dziecko. Nie myślałaś raczej, że Ciebie tak po prostu zostawię. Z moją karierą wszystko będzie ok, przecież to nic nie zmieni w tej kwestii - Słoweniec przybliżył się do niej i objął ją - Nie musimy się wiązać, ale chcę być blisko Was.
- Mógłbyś tyle nie gadać? - zaśmiała się Ada i mocno się w niego wtuliła.
Padły deklaracje. Nie tak jednak odważne, jak wydawałoby się w tej sytuacji.

"Od kiedy wiosna strzeliła nam wojną
od kiedy bombami pulchnieją stragany,
od kiedy ślina nasza smakuje ołowiem,
od kiedy ropą goją się rany?"

Rozmawiali długo. O przyszłości, o tym, co będzie, gdy na świecie pojawi się ich dziecko. Nie bała się już tak, jak wcześniej. Miała kolejną osobę, która chciała jej pomóc, nie miała zamiaru zostawić ją samą sobie z dzieckiem. 
Zamykała już rozdział zatytułowany "Maciej Kot". Już nie płakała. Wylała wystarczającą ilość łez. Teraz tylko miała z Peterem oczekiwać dziecka. On jednak uporczywie w tym przeszkadzał.
- Janek, trzymaj tego miśka, muszę iść po śpioszki - krzyknął Piotrek i wcisnął Ziobrze miśka. Ten zaś delikatnie zapukał o szafę.
- Dzień dobry - krzyknął, łapiąc się za nogę. Uderzył nogą o szafkę, mając ograniczone pole widzenia przez prezent dla malucha.
- Janek, wszystko ok? - Ada i Peter wybuchli niepohamowanym śmiechem.
- Tak. Wszyscy tu jesteśmy, chcemy dziecka pogratulować - wręczył im miśka.
- Papla Kamil. A jest Maciek? - zapytała Ada.
- Na Wasze, no i muszę przyznać na nasze szczęście go nie ma. Kazał przekazać, że życzy Wam wszystkiego najlepszego i że musisz z nim porozmawiać.
- Ona nic nie musi, Maciek niech nie będzie taki do przodu - mruknął Peter.
- No dobra, stary. Mamy tu jeszcze parę osób z prezentami - powiedział Janek. Wśród polskich skoczków znalazł się jeszcze Jurij z ogromnym prezentem.
- Narty dla małego lub małej. Namaszczam na swojego następcę - zaśmiał się Jurij - Gratuluję pięknej mamie dzidziusia i trochę brzydszemu tacie celności.
Peter tylko pokiwał z politowaniem głową, obejmując mocniej Adę, która położyła się na jego ramieniu.

Strach po części przeszedł. Całkowicie nie zniknął. Maciek sprawia, że nie znika. Ale serce powoli przestaje ropieć. Goi się.
______________________________________________________
Witam po tygodniowej nieobecności! :)
Koniec ferii oznacza dla mnie małą tragedię. Siedziałam sobie w domu, nie myśląc o szkole, a jednak czuję, że jeszcze nie wypoczęłam. Niestety szkoła nie poczeka choć jeszcze tydzień, a bardzo bym chciała. 
Dziękuję za komentarze, które sprawiają, że mój uśmiech jest szerszy! Pozdrawiam ♥

8 komentarzy:

  1. Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam....
    Chociaż za Prevcem nie przepadam, to tak tu po prostu jest tak słodki, że normalnie nie mogę opanować swojego 'awwww' ;3 i będą mieli dzidziusia! jeszcze większe 'awwwwww' hahaha
    a Kamil jest najlepszym bratem na świecie, też takiego chcę XD
    przepraszam za ten komentarz, ale ta słodkość mnie powaliła na kolana i zrobiła papkę z mózgu, co bardzo mi się podoba, bo kocham czytać takie rzeczy.
    Jesteś zajebista <333
    czekam na następny ;)
    buuuuuziaki ;*****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. p.s. też kończę ferie i jestem tym faktem złamana.... wpadnę w depresję jak nic :///

      Usuń
  2. też idę już do szkoły wiem, co czujesz :<
    Prevc jest taki idealny. Mam nadzieje, że Koteł nie ma zamiaru palnąć czegoś głupiego

    OdpowiedzUsuń
  3. Petera lubię w tym opowiadaniu i w rzeczywistości też, więc do niego się nie przyczepię i powiem tylko awwwwwwww, bo oboje są słodcy :3 A żeby im się układało jak najlepiej. Tepes mnie powalił na kolana tym swoim wywodem, jezu. Najlepiej by było, gdyby Ada dała sobie z Maćkiem na luz, a raczej żeby Maciek w końcu dał jej spokój. Wiadomo, będzie ciężko, ale do odważnych świat należy.
    My będziemy odważni jak w poniedziałek pójdziemy do szkoły i tam nie zginiemy. Ostatni dzień dzisiaj, umieram. Wpadnę w jakąś depresję niedługo. I jeszcze mnie gniotą o egzaminy, zero wolności. Trzymaj się cieplutko, buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Peter jest taki cudny i słodki w tym opowiadaniu, wzór mężczyzny. Zaopiekował się Adą, bo ona i maleństwo byli ważniejsi, nawet od jego kariery. A Maciek niech nie będzie taki hej, do przodu, jak sam nie przyszedł, to niech nie wysyła posłańców.
    Mi też kończą się ferie ;/
    Pozdrawiam serdecznie i weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojeju, kocham Petera w Twoim opowiadaniu <3 Jest taki idealny. Tekst Jurija mnie rozwalił. Spodziewałam się, że Kot nie przyjdzie, ale po co chce rozmawiać z Adą? Z niecierpliwością czekam na kolejny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. hej :) cudowne opowiadanie, świetny styl pisania, ciekawie to wszystko ubierasz w słowa będę tu zaglądać, jeżeli masz czas i ochotę to zapraszam do mnie, opowiadanie o Andreasie Wellingerze :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie piszesz. Wspaniały rozdział. Podoba mi się jak przedstawiasz Petera, jest wymarzonym mężczyzną... <3
    Pozdrawiam.
    http://haven-under-the-sky.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń