niedziela, 4 maja 2014

Echo [2]

Marinus.
To jedno imię dzwoniło w głowie Cariny przez cały ranek. O dziwo, przez część nocy, podczas której nareszcie spała nie śnilo jej się nic. Po raz pierwszy od trzynastu dni mogła spać normalnie, spokojnie.
- To jak, dzwonimy do niego? Nie sądzę, żeby spał, jest już po pierwszej? - zapytała po raz setny zniecierpliwiona Vogt.
- No dobrze, zadzwonimy do niego - westchnął głośno Andreas. Drżącymi rękami wybierał numeru telefonu do przyjaciela.
Przyjaciela, który może dowiedzieć się o tym, że Andreas wie o wiele więcej o śmierci Katrin, niż wszyscy myślą. Wank wiedział wszystko.
Przyjaciela, który nie wiedział, że swoją matkę pokochał dopiero krótko przed śmiercią
Przyjaciela, który nie domyślał się, że przez całe życie jej, tak po prostu, tak po ludzku, nienawidził.
W milczeniu słuchali kilku sygnałów, Wank głośno przełknął ślinę. Carina tymczasem wbiła wzrok w puszysty dywan.
- Halo - wymamrotał zaspany Kraus.
- Cześć, pewnie cię obudziliśmy - dziewczyna przejęła inicjatywę.
- Nie, po prostu przed chwilą się obudziliśmy.
- Mamy wielka prośbę - zaczął niepewnie Andreas - Chodzi o sprawę śmierci Katrin Vogt, naszej matki. Mamy kilka pytań. Chyba coś wiesz.
- Ano wiem, postaram się pomóc. Za dwie godziny, knajpka obok dworca kolejowego. Bądźcie ostrożni. Spotkamy się na miejscu - dwa ostatnie zdania Marinus wymówił prawie szeptem. Szybko się rozłączył.
- Szykujmy się - powiedział beznamiętnie Andreas.
Bał się dwa razy bardziej.

Knajpka była mało sympatyczna, lecz popularna ze względu na położenie. Tego dnia jednak nie było za dużo ludzi. Andreas i Carina usiedli w miejscu wskazanym przez Marinusa w SMS - w samym rogu.
- Witajcie - rzekł Marinus - Nikt za Wami nie szedł?
- Nie, a dlaczego pytasz? - zdziwiła się Carina.
- Zaraz Wam opowiem. Dowiesz się kilku ciekawych rzeczy. Ale wiesz, że to musi zostać między nami? Tak naprawdę nie powinno nas tu być, nie powinniście na razie nic wiedzieć - zaczął Kraus - Po pierwsze: tego nie wiedzieliście, ale Wasza matka była tajną agentką w niemieckich służbach specjalnych. Po drugie: wszystko wskazuje na to, że to było zabójstwo. Po trzecie: śledztwo jak na razie wskazuje na to, że zabiły ją dwie osoby.
- Jak to? - Carina ukryła twarz w dłoniach.
- Przemyciłem Wam dokumentację - powiedział cicho Kraus.
Czarne litery mówiły jasno i potwierdzało to, co mówi Marinus. Zabójstwo, dwie osoby, służby specjalne.
- Tak odnośnie tych dwóch osób... Od śmierci mamy śniła mi się ona mówiąca o inicjałach A i W. Może to zabójcy? - zauważyła Vogt.
- To ciekawe - ożywił się Marinus i zapisał sobie inicjały w notesie. Musisz złożyć zeznania uzupełniające. I chyba mam trop, odnośnie A.
- Jaki trop?! - w końcu odezwał się Wank. Zagadka niebezpiecznie zbliżała się do zakończenia.
- Z tym A... To chyba chodzi o Andreasa Wellingera. Pięć tygodni temu zginęła w akcji matka tego dzieciaka. Strasznie cierpi, jest nawet po próbie samobójczej. Przed jej śmiercią, gdy mieliśmy ostatnie treningi, zachowywał się bardzo dziwnie. Mogła w nim się obudzić chęć zemsty. Mógłbym też Ciebie podejrzewać, Wanki, ale jesteś moim przyjacielem i wiem, że własnej matki byś nie skrzywdził - spuentował młody policjant.
Andreas się zaczerwienił. Marinus nie wiedział o nim wielu rzeczy. Budziło się w nim poczucie winy.
- Będziesz badać ten trop? - zapytała niepewnie Carina.
- Mogę Ci powiedzieć, że zrobię wszystko, co w mojej mocy - chwycił ją lekko za rękę. Wank przełknął nerwowo ślinę.
- Jeżeli Wam mogę coś poradzić - kontynuuował Marinus - Dalsze tropy możecie badać u Severina, który jest ze służbami specjalnymi naprawdę blisko. Wierzcie mi, to bardzo spójnie działajaca organizacja. Gdybyście czegoś się dowiedzieli, dajcie znać. Zbadamy to
- Przepraszam, muszę wyjść, muszę ochłonąć - Wank nie wytrzymał napięcia.
Marinus tymczasem delikatnie przysunął Carinę i przytulił ją do siebie. Słyszała szybsze bicie jego serca.
- Nie bój się, pomogę Ci. Rozwiążemy tę sprawę - gładził jej włosy.
- Ale Wellinger? Nie wierzę w to - szepnęła Vogt.
- To na razie jedna z możliwych hipotez. Spokojnie i pamiętaj, że możesz na mnie liczyć.
- Dziękuję Ci. Do zobaczenia - zamknęła oczy i delikatnie musnęła ustami policzek Krausa.
- Do zobaczenia. I dzwoń, jak się czegoś dowiesz! - dotknął miejsca pocałunku. Nabrał pewności, co do uczuć. Kochał ją. I zrobi wszystko, by sprawę rozwiązać.

Andreas nie spał. Patrzył na spokojnie leżącą Carinę, a łza poleciała mu ukradkiem. Wiedział, że prawdy dłużej nie ukryje.
- Co ja narobiłem... Krzywdzę - szepnął sam do siebie.
_________________________
Majówka, więc przychodzę z nowym rozdziałem! :D
Kwiecień był ciężki, na szczęście nadeszły wspomniane dni wolne. Postaram się poświęcić trochę czasu na nadrabianie zaległości na blogach.
Mam nadzieję, że święta wielkanocne minęły wam w rodzinnej atmosferze!
Pozdrawiam!

PS Powodzenia, maturzyści, dacie radę! Ja w Was wierzę :)

1 komentarz:

  1. Ja ogłaszałam na swoim blogu miałam na chwilę zniknąć z powodu problemów ze sprzętem, ale chyba nie wytrzymałam i przybywam z komentarzami, za bardzo przywiązałam się do tego świata i nie tak łatwo zniknąć choć na trochę i męczę się z klawiaturą ekranową. :)
    Jezu, Wank weś ty człowieku przyznaj się od razu coś nabroił. Zabiłeś Katrin, czy nie? Tak, wszyscy wiemy, że będziesz siedział cichutko i nie piśniesz ani słówkiem, aż do momentu, w którym ktoś cię nie przyłapie. Za to ciekawi mnie to W. bo nie mogę sobie przypomnieć skoczka niemieckiego z imieniem na właśnie te literę. Chyba, że to wcale nie jest Niemiec, w takim razie obstawiałabym pana Loitzla. :D
    Marinus coś odwali... Z miłości rzecz jasna. Zawsze ktoś musi coś odwalić z miłości.
    A w ogóle, to co ci Niemcy tak z tymi służbami specjalnymi? :D
    weny :*

    http://te-dni-odeszly.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń