czwartek, 9 stycznia 2014

"It's such a shame for us to part" [4]

Zaczęła się Twoja pierwsza wyprawa na zawody Pucharu Świata w roli asystentki fizjoterapeuty. Manuela nie było, ale mialaś doborowe towarzystwo zabawnych ludzi, z Alexandrem Pointnerem na czele, który bardzo się o Ciebie troszczył.

Jak ojciec, którego nie mam od kilkunastu lat. Oszukał, zdradził, zostawił i jeszcze się z tego śmiał...

Brakowało Ci jednak Manuela. Co ciekawsze, nie podejrzewałaś siebie o taką głębokość uczuć do jego osoby. Czułaś, że to, co mówił kilka dni wcześniej w sali konferencyjnej było szczere i byłaś gotowa z nim być. Kochać go taką samą miłością jak wcześniej. Bezwarunkową i prawdziwą.

Nie będzie to błąd?

Bardzo małymi krokami zbliżały się kwalifikacje, więc na skoczni nie było gwarno, a pokoje skoczków pękały w szwach. Mimo tego miałaś mnóstwo pracy przy leczeniu urazów i kontuzji. Ponadto zajmowałaś się rehabilitacją palca Porannej Gwiazdy Morgiego, który bardzo pomagał Ci znieść brak Manuela, podobnie jak Thomas Diethart, który często użyczał swojej ulubionej, różowej świnki z pluszu, w którą zawsze mogłaś się wtulić i wypłakać. Każdy skoczek w kadrze za Twoje "cudowne rączki", jak to określił Wolfgang Loiztl był gotowy wejść w ogień. Tylko oni i trener wiedzieli o wszystkim i tylko im mogłaś zaufać.
Szykowałaś się na spotkanie i rehabilitację z Morgensternem, gdy w pewnym momencie usłyszałaś dzwonek swojego telefonu.
Manuel. Zdecydowanym ruchem palca odebrałaś połączenie
- Co się dzieje? - zapytałaś
- A musi się coś dziać? Po prostu... po prostu tęskniłem za Tobą. I nie umiem zapomnieć o tym, co wydarzyło się w sali konferencyjnej. Nie potrafię normalnie funkcjonować - westchnął Fettner.
- Ja też. I wiesz... dalej siejesz spustoszenie w moim sercu, zawracasz mi w głowie - powiedziałaś z pewnością w głosie, celowo omijając dwa słowa uważane przez ludzkość za najpiękniejsze - Ale to, co się działo między nami wcześniej buduje mur. Nie umiem wznieść z gruzów budowli, boję się, że znów się zawali. Nie potrafię wybaczyć. Przepraszam - mała łza przemierzyła przez Twój policzek.
- Nie przepraszaj, nie masz za co, ja to powinienem zrobić. Nie zasługuję na taką dobroć od Ciebie, na miłość tym bardziej - odrzekł.
- Manu... nie mów tak, proszę - powiedziałaś najciszej, jak tylko się da. Nie potrafiłaś się pogodzić ze swoją bezsilnością - Może skończmy z takimi smutnymi tematami. Gratuluję fantastycznych zawodów!
- Dziękuję - wyczułaś, że Manuel się uśmiechnął - Jak będę dalej osiągał takie dobre wyniki, to zobaczymy się już w Innsbrucku. Czekam na to.
- Cieszę się Twoimi sukcesami. Smutno mi z tym, że Cię nie ma blisko, dlatego niecierpliwie czekam na Innsbruck - wyszła z Twojej duszy kolejna porcja szczerości.
- Ja też. Lenny, mogę mieć pytanie? Obiecaj tylko, że na nie odpowiesz - usłyszałaś Jego strapiony głos.
- Obiecuję, mów - Twoja ciekawość w tym przypadku wydawała się niezmierzonymi wodami oceanu, która zdawały się zalać całą kulę ziemską.
- Jakie mam u Ciebie szanse? Czy w ogóle jakieś mam? - takiego pytania padającego z ust Manuela się nie spodziewałaś!

Przecież to on był tym facetem pewnym siebie, któremu podbicie mojego wrażliwego serca nie sprawiło problemu!

- Ech, Manuel... będę szczera - do Twojego serca wpłynęła odwaga - Wielkie, cholernie duże. Gdybym nie miała przed oczami Sylvii i Ciebie w łóżku, bylibyśmy już dawno razem, rozumiesz? Widzisz, co narobiłeś? Znów odzyskałam nadzieję - Twoje oczy zaszły mgłą od płaczu.
- Nadzieja nigdy nie umiera ostatnia, skarbie - szepnął kojąco Fettner - We mnie też nie umarła. Nigdy. Porozmawiamy w Innsbrucku?
- Porozmawiamy. Muszę kończyć, niedługo mam rehabilitację z Morgim. Miłego popołudnia - pożegnałaś się, pociągając nosem.
- Do zobaczenia, Lenny i życz Morgiemu zdrowia - rozłączył się. Rzuciłaś telefon na łóżko i dałaś upust swoim łzom.
- Musimy wy... Lenka, co się stało - w drzwiach ujrzałaś zatroskanego Morgensterna.
- Nic, Thomas, po prostu odważyłam się powiedzieć Manuelowi, że mi na nim zależy i to, co leżało mi na sercu. A i życzył Ci zdrowia - westchnęłaś głośno, co pomogło Ci się uspokoić.
- Podziękuję mu przy najbliższej okazji - zaśmiała się Poranna Gwiazda - I wiesz, najpierw pójdziemy na jakieś dobre ciastko,a dopiero potem na rehabilitację mojego palca. Może być?
- Pasuje - kąciki Twoich ust uniosły się ku górze.
Wychodząc z uśmiechem z pokoju spotkałaś jednak kogoś, kto zawalił Twoje życie. Kogoś, kto sprawił, że ostatnie pół roku było jedynym z najsmutniejszych okresów w Twoim życiu. Kogoś, kto z premedytacją zabrała Ci osobę, którą kochałaś najbardziej na świecie.
Sylvia. To była ona.
Thomas wyczuł Twój strach. Postanowił pomóc Ci w rozmowie z nią. Ale czy to rozmową można będzie nazwać?
- O, panna Lenka - prychnęła kpiąco.
- Odczep się od niej - syknął Morgi.
- Bo co? - zaśmiała się Schwarz.
- Bo jeżeli tego nie zrobisz, to świat się dowie o tym, co nawywijałaś, pracując z nami - odrzekł triumfalnie Austriak.
- Nie boję się Ciebie, mów, co chcesz. A Lenkę chciałam poinformować, że jestem w ciąży z Manuelem i będzie mój! - powiedziała Sylvia, pokazując zdjęcie USG.
- Czyżby? Data na zdjęciu USG jest, powiedzmy, nie bardzo aktualna. Poza tym ostatni raz spotkaliście się sześć miesięcy temu, więc powinnaś mieć ciążowy brzuch. A my nic nie widzimy - Morgenstern wskazał na datę na zdjęciu, a następnie na jej brzuch. Ty, mimo, że jej ciąża okazała się być fałszywą zagrywką, coraz bardziej bledłaś.
- Ja nie mogę być szczęśliwa, to i Ty nie będziesz, Diethart. Zobaczysz, zatruję Wam życie! - krzyknęła Sylvia i zdecydowanym krokiem odeszła.
Thomas tylko odprowadził ją wzrokiem, szybko zauważając, że z Tobą dzieje się coś niedobrego.
- Hej, Lenka... Już dobrze! Lena! Trenerze! - krzyknął, próbując Cię ocucić, jednak Ty byłaś blisko utraty przytomności.
Osuwając się na ziemię słyszałaś strapiony głos Morgensterna. Czułaś dotyk dwóch par rąk. Wyraźne było bicie serca osoby, która Cię trzymała. Z wielkim trudem uniosłaś głowę na moment, zauważając rozmazany obraz twarzy Alexandra Pointnera, który głaszcząc Ciebie po włosach szeptał
- Już dobrze, córeczko, pomoc już nadchodzi. Nigdy nie pozwolę Cię nikomu skrzywdzić, Sylvia nie tknie Cię palcem. Tylko tyle mogę Ci dać po dwudziestu pięciu latach.

Jak to córeczko? Jak to "po dwudziestu pięciu latach"?

________________________________________________
Podrzucam coś nowego, choć szkoła wyciska ze mnie siódme poty. Pocieszam się, że niedługo ferie i Igrzyska :)
Mam też do Was małe pytanie. Za jakiś czas skończy się ten kilkupart - chciałabym więc poznać Wasze zdanie na temat kolejnego opowiadania. Myślałam o dwóch możliwościach: historia młodego, słoweńskiego skoczka i zbuntowanej siostry polskiego zawodnika lub opowiadanie o niemieckim duecie skoczków.
Które z opowiadań chcielibyście zobaczyć jako pierwsze? Mam nadzieję, że kolejne też Wam się spodoba. Póki co - jest Fetti :)

4 komentarze:

  1. O Boże.
    Nie spodziewałam się, że Alex będzie jej ojcem. A Sylvia to głupia... krowa. Niech tylko spróbuje coś wywinąć...
    Ja sądzę, że obydwa opowiadania będą super ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylvia będzie chciała znów zniszczyć ich szczęście. Co do wyboru opowiadań - jest utrudniony, mam nadzieję, że każde z nich Ci się spodoba.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Alex ojcem Leny?! :O WAT?! Nooo to się porobiło! Niech tamta dzida spada na szczaw! Ciąża? HAHAHAHAHHAHA no nie no... Jejku, kontynuuj to, żadne nowe opowiadania, błagam! To jest genialne! Ale jak już będziesz musiała, to o słoweńskim skoczku (oby to był Prevc!) :D
    No to tyle ode mnie <3 @Marelajn_

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak szybko jeszcze nie zakończę, spokojnie :D
      Dzięki za pomoc i pozdrawiam <3

      Usuń