wtorek, 14 stycznia 2014

"It's such a shame for us to part" [5]

Obudziłaś się w szpitalu.
Czułaś ciepły dotyk, który bardzo dobrze znałaś. Czułaś delikatny uścisk dłoni i  głaskanie po czole, które zdawało się być pełne troski i miłości.

Manuel. On tu jest. Czuwa przy mnie.

Otworzenie oczu kosztowało Cię dużo sił, jednak udało Ci się to. Za mgłą ujrzałaś Manuela, który po chwili z uśmiechem pocałował Cię w czoło.
- Kochanie, w końcu się obudziłaś. Bardzo się bałem - szepnął.
- Manu - podniosłaś lekko rękę, głaszcząc go po policzku - Długo spałam?
- Cztery dni. Wszystko przez to, że Sylvia w hotelu dodała Ci czegoś do butelki z wodą. Miała dodatkowy komplet kluczy. Nie zgubiłaś ich, tylko ona Ci jej ukradła, potem je podrzuciła. Morgi z Andreasem to odkryli. Policja się tym zajmuje, ale jeszcze jej nie zatrzymali - powiedział strapiony.

Nie rzucała słów na wiatr. Ale nie to mnie martwi. Martwi mnie to, że nie ma mnie przy chłopakach. Przy Alexie. Moim... tacie?

- Cztery dni?! Przecież zaczął się już Turniej Czterech Skoczni, ja powinnam być tam, a ty powinieneś być na Pucharze Kontynentalnym - Twoje oczy przybrały rozmiar pięciozłotówek.
- Cicho, maleńka. Ja już zawody mam za sobą, a najważniejsza jesteś Ty. Zamiast martwić się o siebie i swoje zdrowie, martwisz się o innych - zaśmiał się cicho.
Zaczął zbliżać swoje usta do Twoich. Delikatnie musnął Twoje spierzchnięte wargi, a Ty zaczęłaś z pasją, ale i lekkością odwzajemniać pocałunek.
- Wszystko będzie dobrze. Tylko wróć do mnie. Kocham Cię - cmoknął Cię w policzek
- Wrócę. Jesteś dla mnie dalej kimś wyjątkowym i ważnym. Postarajmy się teraz, nie zburzmy tego - na Twojej twarzy zagościł uśmiech.

I znów miłość wygrała, jak zwykle. Ale kocham go. I kochałam go wcześniej.

Jego oczy zaczęły blyszczeć mocniej, niż przed chwilą. Manuel był znów Twój. Nie znałaś jednak odpowiedzi na ostatnie pytanie, które Cię nurtowało
- Manuel, powiedz mi... Wiesz, dlaczego Alex nazwał mnie córką? Przecież on nie jest, nie może być moim ojcem - po Twojej twarzy poleciała jedna łza.
- Jest Twoim ojcem. Znam całą historię, ale myślę, że powinnaś ją poznać od niego. Zaraz tu powinien być. Wiesz, w przerwach między konkursami czuwał cały czas przy Tobie, chłopaki też Cię często odwiedzali - odpowiedział Manuel.
- Jesteście najwspanialsi na świecie - oboje zaczęliście się cicho śmiać.
Wasze piękne chwile przerwał lekarz.
- O, pani Lena już się wybudziła, wspaniale. Ale panie Manuelu, powinien Pan nas zawołać. Przecież musimy zrobić badania - zwrócił się do Fettnera.
- Bardzo przepraszam, chyba nie postąpiłem zbyt rozsądnie - spojrzał porozumiewawczo na Ciebie.
- Może i nierozsądnie, ale za to mniej więcej wiem, co działo się w ostatnich dniach - powiedziałaś z serdecznością w głosie.
- Ma pani wspaniałego ojca. Bardzo się o panią troszczył, dbał. Przejmował się pani stanem, podobnie partner. Ma pani na kogo liczyć - rzekła z uznaniem pani anestezjolog.
- Wiem - uśmiechnęłaś się szeroko.

Uśmiech przez niewidzialne łzy. Nagle wszystko się zmieniło, okazało się, że moja matka nie mówiła mi prawdy.

Ty i Manuel zauważyliście na korytarzu Alexandra, który, wyraźnie szczęśliwy, rozmawia z lekarzami. Szybko zakończył rozmowę, gdy Wasze spojrzenia spotkały się ze sobą. Cichymi krokami wszedł do Twojej sali.
- Może ja lepiej poczekam przed salą. Macie sobie wiele do powiedzenia - powiedział lekko Fettner. Pointner pokiwał głową z wdzięcznością.
- To prawda? To prawda, że jesteś moim ojcem? - zapytałaś cicho.
- Tak... jestem nim, jestem Twoim ojcem, Lenko - odpowiedział z chwilą pauzy Alex.
Łzy, wielkie jak groch zaczęły spadać na Twoje policzki. Spojrzałaś w oczy swojego ojca, które wyrażały spokój.

Spokój. Jedyna rzecz potrzebna w tym momencie. Ale jak ją zachować?

- Wiem, że to zmieniło Twoje życie i to bardzo mocno. Dla mnie też dużo się zmieniło, okazało się, że mam kolejne, wspaniałe dziecko. Chcesz poznać całą historię? - delikatnie chwycił Twoją dłoń.
- Chcę. I nie jestem wspaniała. Nigdy nie byłam - łkałaś. Aleks próbował otrzeć Twoje łzy, których z każdą sekundą jednak przybywało.
- Jesteś wspaniała. Potrafisz wybaczyć, potrafisz walczyć o swoje marzenia, nie chowasz urazy, chociaż to bardzo ciężkie. Nie doceniasz samej siebie, córeczko. A jak to było ze mną i z Twoją mamą? Byliśmy młodzi, głupi, mieliśmy po siedemnaście lat. Zacząłem wtedy jeździć na zawody, zaczynałem swoją karierę. Na obozie poznałem Twoją mamę, była narciarką alpejską. Odziedziczyłaś po niej włosy i usta - uśmiechnął się szeroko, rozpoczynając opowieść - To była taka wakacyjna miłość. Od razu się sobie spodobaliśmy. Przez bite dwa tygodnie chodziliśmy za rękę, zauroczeni sobą. A ostatniego dnia... spotkaliśmy się w moim pokoju... dziewięć miesięcy później urodziłaś się Ty. Lilith jednak nie chciała, bym Ciebie wychowywał razem z nią. Ona już kogoś miała, a ja poznałem Angelę, swoją żonę. Jedyne, co wiem o Twojej mamie to to, że skończyła wychowanie fizyczne i skończyła z narciarstwem alpejskim, gdy skończyłaś siedem lat - zakończył opowieść.
- Poznała mojego ojc... ojczyma, tyrana. Mama po kilkunastu latach się z nim rozwiodła - zdradziłaś jedną ze swoich tajemnic, którą znał tylko Manuel.
- Bił Was? - zapytał krótko Alex. Kiwnęłaś tylko głową, a on bez słowa Cię przytulił.
- Nie pozwolę. Nikt nigdy Ciebie nie skrzywdzi. Nigdy - cmoknął Cię w czoło.
- Al... Tato, czy Twoja rodzina wie o moim istnieniu? - zapytałaś niepewnie.
- Angela wie od początku. Zawsze staraliśmy się o to, żeby dzieciaki znały Ciebie choć trochę z opowieści. Wiedzą, że mają siostrę, która mieszka daleko od nich. Tylko Max i Nina tak naprawdę domyślają się, czemu - wyjaśnił Pointner.
- Akceptują mnie? Nie chcę być zbędnym balastem dla Was - skwitowałaś dobitnie.
- Nie jesteś zbędnym balastem, co ty opowiadasz. Angela tu przyjedzie, bardzo chce Cię poznać. Dzieciaki też, choć trudno było im to przyjąć, bo tego nie rozumiały. Wszyscy bardzo na Ciebie czekają. Jesteś moim dzieckiem, teraz, kiedy mam z Tobą kontakt moim zadaniem jest dać Ci to poczucie bezpieczeństwa, którego nie mogłem dać przez dwadzieścia pięć lat. Choć wiem, że jesteś dorosła to wiem, że wsparcie jest Ci teraz potrzebne jak nigdy - Alexander bawił się Twoimi włosami.
Nagle oboje zauważyliście, jak Manuel prowadzi do sali nieznajomą kobietę.
- Kochanie, masz gościa. To jest Angela, żona Twojego taty.
Kobieta nieśmiało wyciągnęła ku Tobie rękę. Delikatnie ją uścisnęłaś.

Powierz mi swoje tajemnice, zadaj mi Twoje pytania
Och, powróćmy do początku
Biegając w kółko, goniąc się wzajemnie
Zmierzamy osobno w ciszy

Długo rozmawialiście we czwórkę. Dowiedziałaś się, że Angela, tak jak Ty uwielbia siatkówkę. Okazało się, że bardzo chce Ci pomóc, że nie chce zostawić Cię samej, że chce być dla Ciebie jak matka. Waszą rodzinną sielankę przerwała jednak sprawczyni Waszych krzywd, ostatnia osoba, którą lekarze wpuściliby do szpitala.
- O, widzę, że rodzinka szczęśliwa. Mówiłam Ci, Lena, nigdy nie będziesz szczęśliwa - powiedziała, zaciskając ręce na pistolecie.
Ty zaś usłyszałaś głos dobiegający z telewizora, który mówił o kobiecie, która uciekła z transportu policyjnego i która nazywa się Sylvia Altenburger.

Jak ona się tu dostała?

________________________________________________
Trochę Was potrzymam w napięciu, tak luźno przewiduję, że do końca zostały mniej więcej trzy, cztery party, więc trochę z Fettim zostaniemy. Sylvia znów chce zaburzyć szczęście Leny, czy jej się to uda? Zobaczycie za kilka dni :D
Niech już te ferie się zaczną, co? :))

2 komentarze:

  1. Ojej, pięknie! Oczywiście do momentu, w którym nie pojawiła się Sylvia. Nareszcie Lena ma ojca z prawdziwego zdarzenia. Jeju, mam nadzieję, że uda się powstrzymać Sylvię i wszysto będzie idealnie.
    Cieszę się, że zostało jeszcze kilka partów :)
    Też czekam na ferie! Zostały mi jeszcze 2 dni szkoły, bo w czwartek jadę do Wisły :)
    Czekam na kolejny part i życzę weny :*
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest po prostu cudowne. I jednak miłość wygrała. Ah. Fetti jest tutaj taki kochany. Uwielbiam go. Ciebie też uwielbiam . Wszystko fajnie, pięknie, tylko czemu znów pojawiła się ta Sylvia? Ja tam wierzę, że zaraz nie wiadomo skąd wyskoczy Morgi w pelerynie superbohatera i uratuje całą sytuację, no bo kto mu zabroni? Hehe. Tak z innej beczki, to mocne musiało być to świństwo, które dosypała jej do wody, że spała przez 4 dni. Mam nadzieję, że na kolejny nie karzesz nam długo czekać ;) Życzę dużo weny, a do ferii jakoś samo zleci. Zobaczysz ;)

    OdpowiedzUsuń